Przedeptem przez nieduży lasek przemykasz ty – świeżo upieczony miejscowy. W drodze powrotnej z poczty lub ze sklepu postanowiłeś zwiedzić okolicę swojego nowego domu. Wkrótce pochłania cię plątanina ścieżek. W tle słychać jednostajny, odległy szum miasta od czasu do czasu przerywany warkotem startującego motocyklu.
Z jednej strony, przedmieścia kuszą wizją własnego domu i ogródka. Z drugiej, oglądane z oddalenia, stanowią szeroki pas o nieokreślonym przeznaczeniu. Na mozaikę krajobrazu składają się pozostałości pól uprawnych, hale spedycyjne czy osiedla deweloperskie. Całość poprzecinana jest trasami wylotowymi z dużego miasta.
Równocześnie, w takim międzymieściu pojawia się skomplikowana siatka połączeń. Pourywane chodniki wzdłuż drogi, ścieżki za ekranami akustycznymi czy przedepty przez zagajniki służą zarówno “lokalsom”, jak i nowym mieszkańcom z miasta.
W tekście zabieramy na wycieczkę takimi ścieżkami, drogami, przedeptami. Z perspektywy nowego mieszkańca, skuszonego idylliczną wizją życia na przedmieściach, przyglądamy się ich charakterystycznym elementom: stacji benzynowej, billboardowi czy domowi-rezydencji.
*
Tekst jest komentarzem do albumu Macieja Rawluka. Fotograf wziął składany rower, składany aparat i przez kilka miesięcy podróżował po obrzeżach Warszawy. Jako uważny obserwator, dokumentował zjawiska nie tylko zaskakujące, ale również codzienne.
Album można nabyć w księgarni Fundacji Bęc Zmiana, lub zamówić online: https://sklep.beczmiana.pl/pl/p/Wszystko-skladane.-Aparat%2C-rower-i-przedmiescia/5971